Opinie

Dziękujemy wszystkim naszym Klientom za ciepłe słowa, którymi obdarowują nas pisząc opinie na temat naszych produktów.

Cieszy nas fakt, że produkty Słodkiej Manufaktury Leona wzbudzają tak dużo pozytywnych emocji.

To dla nas prawdziwa inspiracja i motywacja do tworzenia jeszcze lepszych słodkości.

Trufle pyyyyyyyyyyszne, solenizantka wniebowzięta (ja trochę mniej-szlag mi trafił całą dietę, moja „silna”wola przy takich pyszotach wysiada). Dziękuję i pozdrawiam.

S.Regel

Tych pyszności skosztowałam po raz pierwszy na Warszawskim Festiwalu „Czekoladowe Życie” i przyznać muszę iż to najlepsza słodycz jaką miałam przyjemność rozkoszować się 🙂

Zmysłowe doświadczenie, i tak ciasto di Siena, które serwowano zostało ochrzczone przeze mnie „grą wstępną” a trufle kolonialne i toskańskie zyskały nazwę „duchowych orgazmów”. Ponieważ od lat kilku jestem wykładowcą w „Kobiecie Zmysłowej”, gdzie nauczam o orgazmach duchowych, tao i tantrze to tematy uniesień są mi dobrze znane 🙂

Mam szczerą nadzieję że zarówno „gra wstępna” jak i „duchowe orgazmy” znajdą się jako stały poczęstunek na tych szkoleniach, aby każda z kobiet poznała ich aksamitny i rozkoszny smak 🙂

Polecam jako zmysłowy zawrót głowy, zamiennik jak i … poprawiacz humoru 🙂

Sylwia Emeya

Dawno, dawno temu… no dobrze, może jakieś 3 dni temu usłyszałam niespokojne
stukanie do drzwi mojego małego mieszkanka. Listonosz, on zawsze tak samo nerwowo obstukuje wszystkie mieszkania na moim piętrze. Nigdy nie sądziłam, że można tak szybko chcieć roznieść listy, paczki, rachunki i… przesyłki ze słodkościami ze Słodkiej Manufaktury Leona. Tak, w końcu do mnie dotarły!!

Tak samo nerwowo, jak listonosz pukał do mych drzwi, ja rozerwałam brzeg brązowej koperty. Wysypałam na stół kuchenny 3 zawiniątka. Z wierzchu niepozorne, ale już wtedy wiedziałam, że piątkowy wieczór będzie
wyjątkowo słodki.

Plan był następujący: gorąca kąpiel, jeszcze gorętsza herbata z rumem, ciepłe bamboszki i koc, a do tego tajemnicze 3 małe paczuszki z fabryki marzeń. Jak zaplanowałam – tak zrobiłam!

Szybko wskoczyłam pod koc i błyskawicznie dobrałam się do pierwszej paczuszki: TRUFLE Z PŁATKAMI RÓŻY: zapach – słodkawy, z nutką gorzkiej czekolady; kształt – nieokreślony, zaciekawiający; smak: wykwintny, znakomity, nie do podrobienia… Płatki migdałów delikatnie kruszyły się w ustach, czekolada wypełniała każdy kubeczek smakowy, a delikatny posmak róży pozwolił mi przenieść się w świat najcudowniejszych doznań.

Kiedy otworzyłam już oczy okazało się, że przede mną leżą jeszcze 2 zachęcająco wyglądające smakołyki: CIASTO DI SIENA oraz Trufle kolonialne ze skórką pomarańczy. Wszystko pięknie zapakowane, tradycyjnie, ale nowocześnie, uroczo, ale profesjonalnie…

Zaczęłam drugą część uczty dla moich wszystkich zmysłów – CIASTO DI SIENA. Kruche, smaczne, najlepsze! Przesyt bakalii, jedyny, głęboki smak belgijskiej czekolady – gdyby mój dziadek potrafił takie cuda robić, to byłby królem świata!

Nie, na pewno nie podzielę się tym specjałem z nikim – pomyślałam. Hmmm…nie było na to najmniejszej szansy, bo zanim sobie uświadomiłam, że siedzę na kanapie, a nie pośród migdałowych drzew oblanych cudowną czekoladą, to pochłonęłam ostatni kęs CIASTA DI SIENA.

Dobrze, że czekał na mnie jeszcze jeden smakołyk: Trufle kolonialne. Delikatnie przysunęłam trufla do warg i agresywnie przegryzłam grubą warstwę belgijskiej czekolady, najgrubszą, jaką tylko mogłam sobie wymarzyć. Pod nią odkryłam cudowny smak daktyla. Słodycz owocu, gorzki smak czekolady… sen na jawie.

Nie znam równie pysznej czekolady, równie wykwintnego smaku, jak TRUFLA KOLONIALNE.

Koniec?

Ale… ale pozostał niedosyt! Nie mogę sobie tego zrobić, muszę móc kontynuować tę chwilę! Muszę! Może kolejna słodka paczka? Nerwowe stukanie listonosza do drzwi mieszkania, ciepła kąpiel, bamboszki, koc i…pudełeczko najcudowniejszych przysmaków na świecie.

Dziękuję – to było coś cudownego!

Monika Graban

Miałem sen… obudziłem się w średniowiecznej wiosce. Właśnie trwał dzień Wielkiego Trufla. Miejscowe wręczarki krążyły po uliczkach z koszami rozmaitych trufli. Czeladnicy uwijali się aby przygotowywać dla spragnionych wędrowców rozmaite przysmaki. Wszyscy byli podekscytowani i wyczekiwali wieczora. Wtedy miał zadebiutować specjalny gość – Trufel Śliwkowy. To miała być Jego premiera.

Obudziłem się – niestety przed wieczorem. Ale na szczęście premiera Trufla Śliwkowego mnie nie ominęła. Był w malutkiej paczuszce, czekając na swoją premierę. I rozpoczęła się degustacja. NIE.

To było raczej delektowanie się niezwykłym smakiem śliwki, alkoholu, marcepanu i belgijskiej czekolady. o chwilo trwaj. I jeszcze ten smak kokosa. Biedni mieszkańcy krajów kokosowych, którzy nie wiedzą co tracą nie jedząc kokosa w owej Trufli. Tak, zdecydowanie wiele tracą.

Pozwólcie że powrócę wraz z bohaterem dzisiejszego dnia do mojego snu. Premiery ciąg dalszy.

Michał Machowski

Jeśli ktoś pragnie zrealizować marzenie, by rozpieścić podniebienie rozprosznym smakiem czekolady o wysublimowanym smaku, musi sięgnąć po Słodką Manufakturę Leona…

To pokusa warta grzechu 🙂

Rozkosz w ustach nabiera bardzo realnych kształtów – trufli, pomarańczy zanurzonych w belgijskiej czekoladzie, śliwek z marcepanem …

Izabela Grela

Witam – udało się…wymknęłam się rano z kawą – gorącą czarną kardamonową – do pracowni, z kawałeczkiem toskańskiego ciasta – uwielbiam tą harmonię między kobiecą, miękko-gorzką czekoladą, pełną tajemniczych zapachów i smaków, a migdałami, słodkimi i pozwalającymi się schrupać;

Zaraz potem tupanie – zbliżył się niespodziewanie Mr T i od razu mnie zdemaskował: pachniesz czekoladką…, a śniadanie zjadłaś? Nie odpowiedziałam, żeby nie siać zamętu w małej główce przyzwyczajonej do pewnych reguł; obiecałam niespodziankę po śniadaniu – DEGUSTACJĘ, chłopcy zapobiegliwie zabrali ze sobą owieczkę i geparda, którym jednak nie udało się nic uszczknąć.

Trufle różane: przywołują na myśl niespodziankę smakową, jakiej można by doświadczyć może tylko gdzieś w Turcji lub Maroko… Smak i słońce, zapach i wiatr, którymi przesycone są najwyższej jakości ingrediencje; trufle kolonialne [małżonek łaskawie odkroił mi kawałeczek] – miękkość i słodycz, w której skórka pomarańczy usadowiła się, by poddać się bezwładnemu zadowoleniu bez utraty charakteru.

Do rzeczywistości przywołały mnie chichoty… Starszy Brat miał zęby wypudrowane gorzko-słodkim proszkiem, ale śmiał się ze mnie, a może po prostu z radości…

Dziękujemy za paczuszkę, przywołała do stołu czas wspólny – bezcenny. Przypomniała swoją zawartością Prawdziwe: smaki, zapachy, radości.

Marta Nizioł

Trufle różane są najpyszniejsze na świecie. I te kolonialne i toskańskie też… Marcepan uwielbiam od zawsze, więc marcepanowe pałeczki wiadomo. Maciek też zachwycony.

W tych słodyczach jest dokładnie to, czego zawsze w słodyczach szukamy i najbardziej lubimy. Intensywność szlachetnego smaku. No i chyba o to chodzi!

Dzięki i pozdrawiamy!

Alina Sikorska